Roku Pańskiego 2021 w kwietniu, tydzień po świętach Wielkiej Nocy, odbyła się nasza coroczna impreza Marsz 100km po Kampinosie!. Była to już VI edycja naszego flagowego wyzwania i zgromadziła zarówno stałych uczestników, jak również naszych nowych kursantów, oraz całą plejadę gości z Polski, nierzadko jadących do nas setki kilometrów, aby zmierzyć się z tym dystansem i własnymi słabościami. Ramy wydarzenia zakładają pokonanie pieszo dystansu 50km w sobotę, odpoczynek regeneracyjny w outdoorze w nocy z soboty na niedzielę oraz powrót na linię startu w niedzielę kolejne 50km. Razem 100km, stąd właśnie tytułowa setka.
W tym roku nie było przegranych, ponieważ po raz pierwszy połączyliśmy nasze wydarzenie z akcją charytatywną. Każdy kto stanął na starcie 10 kwietnia, wsparł podopiecznych naszej partnerskiej fundacji Tour de Fundacja.
Paweł z Tour de Fundacja stawił się na starcie Marszu i towarzyszył nam dzielnie na rowerze przez pierwszych kilkanaście kilometrów, mimo iż korzenie i kampinoski piach na szlaku były dużym wyzwaniem dla jego trajki. Paweł, dziękujemy Ci serdecznie na przybycie i hart ducha jakim się wykazałeś, tylko my wiemy, ile Cię to kosztowało!
O Tour de Fundacja przeczytacie więcej już niedługo na naszym blogu, sama organizacja a przede wszystkim ludzie ją prowadzący: Monika i Paweł są niezwykłymi jednostkami, nieszablonowe są też ich metody działania i pozyskiwania funduszy, stąd chyba właśnie tak bardzo nam razem po drodze ze sobą ;) Na starcie Marszu zameldowało się blisko 60 osób a cały dystans 100km ukończyło 17-tu uczestników, sito okazało się więc gęste, podobnie jak w poprzednich edycjach. Poprzeczkę stawiamy wysoko, w końcu to wyzwanie, a nie spacer po parku, podkreślić jednak należy iż praktyka pokazuje, że bardziej niż przygotowanie fizyczne i sprzętowe, liczy się wola walki, hart ducha i motywacja.
Oczywiście, przedreptać 100km w dwa dni nie da się, wstając po prostu z kanapy. Cykl przygotowań powinien obejmować kilka tygodni przed imprezą. Aby ułatwić naszym uczestnikom udział w tym wielkim weekendzie, przygotowaliśmy artykuły i podcasty omawiające najważniejsze aspekty przygotowań (linki na końcu tego artykułu), jeśli jeszcze ich nie słuchałeś to serdecznie zapraszam, może znajdziesz inspirację na przyszłoroczną edycję Marszu.
Na marginesie dodam, że przygotowujemy dla Was szereg innych, najróżniejszego rodzaju WYZWAŃ w których będziecie mogli się sprawdzić i poznać granice własnego organizmu, ale na razie sza! Zostawiam Was z niedopowiedzeniem i apetytem na więcej, śledźcie naszą stronę i facebooka, żeby być na bieżąco!
Trasę Marszu wybieramy co roku inną, aby stali uczestnicy, jak też i my sami, mieli urozmaicenie. Kampinos jest przepiękny i bardzo urozmaicony w każdej swojej szacie, warto więc oglądać go w najróżniejszych odsłonach. Piękno otaczającej przyrody jest dodatkowym motywatorem przy podejmowanym wysiłku a i sam Leszy był w ten weekend wyjątkowo łaskawy, obdarzając nas rześkim słońcem w sobotę i ciepłą aurą w niedzielę. Praktycznie na naszych oczach wiosna wybuchła zielonym entuzjazmem, weszliśmy do szarego lasu w sobotę rano, wyszliśmy otoczeni zieloną uwerturą w niedzielę.
Odpoczynki to arcyważna rzecz na marszu ultra, można skontrolować stopy, dopasować ubiór, przekąsić coś, poprawić ekwipunek, przepatrzeć trasę. Zarządzanie przerwami i stałe kontrolowanie dystansu wymaga dyscypliny i uwagi
Nasz Marsz nie jest wyścigiem i nie ma medali za zajęcie 1-go miejsca. Oczywiście, że ludzie współzawodniczą ze sobą, nawet podświadomie, jest to integralna część natury ludzkiej. Jednak z założenia i swojej konstrukcji Marsz stawia raczej na rywalizację z własnym cieniem i pokonywanie swoich słabości. Wybitnie dobrze widać w takich sytuacjach ile może zdziałać wsparcie grupy oraz realna pomoc techniczna, sanitarna czy wsparcie moralne na szlaku.
Każdy kto przyszedł na nasz Marsz zasługuje na wyróżnienie, jednak niektóre przypadki, zdarzenia i osoby szczególnie zapadły nam w pamięć i zrobiły na nas wrażenie.
Wspomnieć trzeba o Łukaszu, młodym człowieku po ciężkim wypadku, praktycznie odratowanym z umarłych, po śpiączce farmakologicznej, z paskudnymi komplikacjami, dla którego formą rehabilitacji stały się właśnie spacery. On też podjął się wyzwania i stanął na starcie imprezy, Łukasz wielkie brawa i widzimy się za rok!
Bohaterem w swojej klasie był Tomasz, który na 70-tym kilometrze doznał kontuzji i oficjalnie pożegnał się za mną na szlaku, jednak po odpoczynku uruchomił ostatnie rezerwy motywacji i podjął walkę! "Nie będę czekał rok, żeby się sprawdzić" napisał mi w SMSie i mimo bólu przeczłapał całą stówkę. Tomek jest doświadczonym górołazem: Andy, Alpy czy Himalaje mu nieobce a mimo to powiedział, że na naszym Marszu dostał nieźle w kość.
Trudno zapomnieć Darka który poszedł "full survival mode" i chcąc przetestować swoje możliwości stawił się na starcie z blisko 30-to kilogramowym plecakiem. Darek jest twardzielem i już nie pierwszy raz gościmy go u nas na Marszu i na szkoleniach, ale po przejściu setki w niedzielę wieczór dał radę wysapać tylko jedno zdanie: "za rok idę ultra-light" :) Przekozakiem okazał się Marek, który nabawił się zapalenia paznokcia.. chłop nie był w stanie nałożyć butów na nogi, poszedł więc ostatnie 40km.... w skarpetach! Jak dla mnie tryumf ducha nad ciałem! O Marku usłyszycie więcej w naszym podcascie nagrywanym na gorąco na Marszu, który upublicznimy już niedługo!
Każdy walczył ze swoim wyzwaniem i nawet jeśli tym razem nie udało osiągnąć zakładanej setki, byliśmy świadkami niezwykłego heroizmu i poświęcenia kiedy mimo bólu i zmęczenia widzieliśmy ogromną chęć walki. Umiejętne zarządzanie odpoczynkiem, uzupełnienie elektrolitów i wsparcie duchowe dopełniły całości sukcesu, pozwalając zamknąć pierwszą w życiu 50-kę, brawo Aneczka! :)
Dużo osób planowo szło samotnie, unikając towarzystwa innych na szlaku, inni wręcz przeciwnie z chęcią podczepiali się pod grupę żeby korzystać ze wspólnego natchnienia. Każdy jednak pod koniec był sam oko w oko z własnymi słabościami i pokonywał swoją ścianę. My, jako organizatorzy zarysowaliśmy tylko boisko i udzielaliśmy wsparcia własnym doświadczeniem, reszta należała do Was, uczestników tego niesamowitego weekendu.
Panie licznie reprezentowane na Marszu radziły sobie znakomicie, dziękujemy że ubarwiałyście nasz wspólny czas. Kobiety generalnie są lepiej predestynowane do długich marszów, z racji proporcji ciała i innej siły relatywnej mięśni bezpośrednio zaangażowanych podczas chodzenia. Dodaj do tego prawidłowe przygotowanie kondycyjne i sprzętowe zgodnie z naszymi podpowiedziami i recepta na sukces gotowa. Kobietki, Wasza determinacja jest inspirująca!
Mimo, że nasz Marsz nie jest wyścigiem, nie sposób nie docenić najszybszych piechurów: Kohei idziesz jak przecinak i zawsze jesteś starannie przygotowany, nie na darmo masz ksywę Żubr! Najwyższe wyrazy uznania! Michał, jak już kiedyś zauważyłem: mało mówisz, dużo robisz i tym razem również potwierdziłeś swoją determinację dołączając do Koheja na mecie! Super, że byłeś z nami!
Kampinos nie pozwala się nudzić, nawet mimo zmęczenia można podziwiać niecodzienne widoki, czy też niespodziewane spotkania z gospodarzami terenu ;)
Puszcza Kampinoska to również kawał historii naszego ruchu oporu i patriotyzmu, teren usiany jest miejscami pamięci narodowej od powstań poczynając a na 2WŚ kończąc
W nocy odpoczywamy w outdoorze, łapczywie zagarniając pod siebie kruche godziny snu i chciwie się regenerując, nikt nie narzeka na niewygody, jest nawet miejsce na niewielkie ognisko, a rano humory dopisują!
Nasz Marsz jest okazją do poznania się ludzi myślących podobnie, dobrze czujących się w różnych aktywnościach outdoororwych, gotowych podejmować wyzwania, poznawać swoje granice a przede wszystkim gotowych na podróż w głąb siebie. Dlatego właśnie znajomości zawarte na Marszu mogą potem przerwać lata i owocują ciekawymi projektami, co nie Michał? ;)
Często spotykamy się z pytaniami w stylu: po co to robicie, po co tak się umęczać. Odpowiedź jest prosta: bo możemy! Satysfakcja z sukcesu jest tak ogromna, że powoduje wyrzut dopamiany dający efekt upojenia, a ścieżki neuronowe które przecierają się w mózgu, budują schematy myślenia w kategoriach sukcesu. Człowiek jest tak skonstruowany, że potrzebuje bodźców do rozwoju, zarówno jako jednostka, jak i jako społeczeństwo. Umysł systemowy zbudowany przez obecny dobrobyt stawia nas w sytuacji zadowolenia ze stanu bezpieczeństwa i sytości. Niechętnie opuszczamy więc strefę komfortu. Tymczasem wystawiając się na próbę, zmęczenie, zimno, fundujemy sobie ożywczy i tak potrzebny do skokowego rozwoju bodziec, a satysfakcja ze zdobycia trudnego celu jest naturalnym uzupełnieniem innych naszych potrzeb życiowych. Jeszcze raz podkreślić tu należy, że dla każdego ten cel jest inny i każdy ma swoją metę przy innym słupku milowym.
Z naszych obserwacji wynika, że najlepiej radzą sobie na Marszu osoby dobrze zmotywowane o wysokiej samoświadomości. Uczestnictwo w maratonach, biegach, sprzęt odgrywają ważną, ale zdecydowanie drugorzędną rolę. Stąd moje ulubione powiedzenie, że idzie się głową, nie nogami :)
Zapraszamy wszystkim niezdecydowanych, posłuchajcie naszych podcastów omawiających przygotowania do Marszu (linki na końcu) oraz piszcie do nas śmiało, jeśli macie jakieś pytania! Natomiast podcast nagrywany na gorąco w czasie Marszu będzie dostępny już niedługo tutaj!
Nie obawiaj się poznać własnych możliwości, a jeśli chciałbyś skorzystać z naszych szkoleń, ofertę znajdziesz w naszym sklepie. Nieważne gdzie znajduje się Twoja meta, jeśli nie staniesz na starcie na pewno do niej nie dotrzesz!
Kończąc warto przytoczyć motto guru rozwoju osobistego i pokonywania własnych barier, Wima Hofa: "Jeśli podchodzisz z nastawieniem, że Ci się uda, to Ci się uda. Natomiast jeśli myślisz, że Ci się nie uda, to Ci się nie uda"
podcast 001 psychologia marszu
podcast 002 techniczne przygotowanie
DobrySzlak.pl - blog prywatny Żbika ;)
Comments